Forum Polityczne Mity i  Fakty czyli jak oszukać społeczeństwo. Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Ataki personalne polityków PO na polityków PiS

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum Polityczne Mity i Fakty czyli jak oszukać społeczeństwo. Strona Główna -> PO - nadzieja czy zguba..
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
octopus
Administrator



Dołączył: 09 Maj 2007
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:18, 07 Lis 2007 Temat postu: Ataki personalne polityków PO na polityków PiS

Ataki personalne polityków PO na polityków PiS
(wybór, październik 2005 - październik 2007)
Lech Kaczyński (s.2)

Jarosław Kaczyński (s.7)

Przemysław Gosiewski (s.19)

Zbigniew Ziobro (s.20)

Anna Fatyga (s.23)

Wojciech Jasiński (s.25)

Ludwik Dorn (s.27)

Inni ministrowie i ludzie obozu władzy (s.27)

LECH KACZYŃSKI

H. Gronkiewicz-Waltz: Jest niedopuszczalne zmniejszanie środków przeznaczanych na warszawskie hospicja."Nie na tym polega Warszawa solidarna i nie tak powinna wyglądać Polska solidarna. Pieniądze wydane na broszurę, w której prezydent stolicy L. Kaczyński przedstawił strategię rozwoju Warszawy do 2020 r., , mogłyby być wydane właśnie na hospicja. Koszty utrzymania administracji w Warszawie stale rosną, a zmniejsza się środki na hospicja. (PAP, 5.10.2005)

D. Tusk: Urząd przez pana rządzony wydaje grube tysiące złotych na broszurę [dotyczącą strategii rozwoju Warszawy przed wyborami prezydenckimi] z pańskim podpisem, na kilka dni przed pierwszą turą wyborów, a pan - tak rozumiem, bo nie ma pan innego wyjścia - rozkłada ręce: nic nie wiedziałem, sprawdzę, nie mam z tym nic wspólnego, a w ogóle to kolejny spisek, tym razem w moim urzędzie. Przedsiębiorca to dla Lecha Kaczyńskiego krwiopijca o komunistycznym rodowodzie, w białych skarpetkach. ( ) Pan ma słabe pojęcie o tym, jak wygląda praca polskiego przedsiębiorcy. Może pan nawet też nie wie, że to są dzisiaj miliony ludzi w Polsce. Gdyby miał pan tego świadomość, nie proponowałby w swoim programie likwidacji samozatrudnienia i systemu podatkowego bardzo niebezpiecznego dla ludzi przedsiębiorczych. (PAP, 7.10.2005)

D. Tusk: Informacje rozpowszechniane przez współpracownika L. Kaczyńskiego o tym, że mój dziadek służył w Wehrmachcie to cios poniżej pasa. Odpowiedzialność za to spada także na L. Kaczyńskiego. Jeśli ktoś nie potrafi zapanować nad swoimi ludźmi, nie może być prezydentem. Nie chcę prezydenta, który nie odpowiada za swoich ludzi. (PAP, 11.10.2005)

H. Gronkiewicz-Waltz: L. Kaczyńskiemu nie przeszkadza to, że ludzie od afery mostowej głosują za absolutorium. Po prostu nie umie dzielić się władzą, tylko kupuje głosy. Ja się boję, że ten cały parlament tak będzie wyglądał, że nawet jak będziemy w koalicji to w sytuacji niewygodnych, będzie kupowanie głosów od Samoobrony. No popatrzmy dzisiaj: Lepper mówi, że da poparcie, jak będzie marszałkiem. To jest styl działania. Na razie jest początek. Potrzebuje nas, jako klubu największego, do sprawowania władzy, ale nie wiem, czy nie będzie zwracał się i uśmiechał do LPR, do Samoobrony, jeżeli głosował przez 4 lata ostatnie tak jak Samoobrona, co było przedstawione w gazetach. ( ) PiS chciałby rządzić mając pełnię władzy, nawet nad koalicjantem. To samo było już udowodnione w stosunku do Platformy w przypadku Rady Miasta Stołecznego Warszawy. (PR-III, 14.10.2005)

D. Tusk: Jeśli ktoś jest winny słowo przepraszam, to L. Kaczyński i jego otoczenie wobec Polaków przede wszystkim. Ja sobie dam radę z tą sytuacją; jeśli chcę być prezydentem, to muszę być odporny także na takie sytuacje. Ale za świństwo, które się dzieje w tej kampanii, ci panowie są winni przepraszam przede wszystkim Polakom. ( ) Może dlatego, że nasze szanse są tak wyrównane; może dlatego, że naprawdę jest możliwe, że wygram wybory prezydenckie, spodziewam się, że każdego dnia ludzie tacy jak pan Kurski i jemu podobni zrobią wszystko, zrobią każde świństwo, byleby te wybory wygrać. (PAP, 15.10.2005)

D. Tusk: Opowiadając się przeciwko pełnieniu przez L. Balcerowicza funkcji szefa NBP przez kolejną kadencję, L. Kaczyński dołączył do chóru A. Leppera: Balcerowicz musi odejść. (PAP, 21.10.2005)

S. Niesiołowski: Kampania prezydencka była bardzo ostra, za to odpowiada w całości, od początku do końca, PiS. To oni prowadzili kampanię agresywną, byli agresywni, często posługiwali się kłamstwem. Wyszły paskudne cechy Kaczyńskiego w tej kampanii. To, co wcześniej było trochę widoczne, ale w tej kampanii już bardzo, cel uświęca środki. ( ) Korzystanie z pomocy Kurskiego, nieodcinanie się od Rydzyka. Mógł zapytać Rydzyka, gdzie się podziały pieniądze na stocznie? Toleruje te kłamstwa, brednie, korzysta z poparcia Leppera, jakaś dogaducha, jakieś pakty z Lepperem, poparcie wicemarszałka. To są rzeczy, które są bardzo nieprzyjemne i kompromitujące dla kogoś, kto kandyduje na urząd prezydenta Polski. W dodatku, kandyduje pod hasłem jakiejś moralnej odnowy IV Rzeczpospolitej. Jeżeli ta IV Rzeczpospolita ma mieć twarz Leppera i Rydzyka, to ja może już zostanę w III. (Radio Zet, 21.10.2005)

D. Tusk: Wadą braci Kaczyńskich jest to, że coś razem zbudować przychodzi im niezwykle trudno, natomiast podzielić, pokłócić, powalczyć, przychodzi im z ogromnym talentem. (Radio Zet, 21.10.2005)

S. Niesiołowski: Cynizm Kaczyńskiego i tych wszystkich, którzy sekundują mu w budowaniu koalicji z Lepperem i Giertychem, jest tak niesłychany, że od początku skazuje na niepowodzenie wszelkie pomysły zbudowania IV RP. Rodzi też rozmaite napięcia i powoduje izolację Polski w Unii Europejskiej. Osłabia wreszcie prezydenturę L. Kaczyńskiego. Dla wielu środowisk Kaczyński jest tym, który wygrał dzięki kłamstwom i podłościom J. Kurskiego, lekkomyślnemu składaniu fałszywych obietnic, a przede wszystkim dzięki pomocy Leppera, który wezwał swych zwolenników do głosowania na kandydata PiS. To sprawi, że nowy prezydent będzie lekceważony, może nawet bojkotowany przez wiele środowisk opiniotwórczych, z wszystkimi negatywnymi tego konsekwencjami zarówno dla sytuacji wewnętrznej, kondycji demokracji, jak i również dla zewnętrznej oceny Polski. (GW, 23.11.2005)

H. Gronkiewicz-Waltz: Prezydent Warszawy L. h Kaczyński zanim został prezydentem Polski, przez pół roku był na urlopach, teraz się jeszcze okaże, że będzie zarząd komisaryczny. To, co było dobrym rozwiązaniem i spotkało się z dużym poparciem społecznym, czyli wybór prezydentów miast, wójtów z wyborów bezpośrednich w Warszawie nie funkcjonuje. (PAP, 28.12.2005)

B. Komorowski: Prezydent Kaczyński nie działa na rzecz rozwiązania kryzysu sejmowego, by nie psuć gry taktycznej swego brata J. Kaczyńskiego. To polityka rodzinno-partyjna, a nie państwowa. Idąc do prezydenta chcemy powiedzieć „sprawdzam”: czy pan jest prezydentem wszystkich Polaków, czy też jest pan w sposób szczególny związany z partią, w której prezesem jest pański brat. Bo na razie wygląda na to, że prezydent poprzez bierność stwarzał pole manewru dla PiS i J. Kaczyńskiego. (Radio Zet, 13.01.2006)

J. Rokita: Orędzie prezydenta i poprzedzające je kilka nerwowych godzin, które nastąpiły po nieoficjalnych informacjach, iż prezydent skłania się ku rozwiązaniu parlamentu, wpisują się w proces złego rządzenia i złej polityki. Dzisiaj po południu obserwowaliśmy złą politykę, złą demokrację, niepotrzebny kryzys, który de facto okazał się burzą w szklance wody. (PAP, 13.02.2006)

J. Rokita: Ja mam wrażenie dość dużej stronniczości urzędu prezydenta, więc patrzyłem na to wystąpienie bez przyjaźni. Podzielam zdanie, które jeden z dziennikarzy dziś napisał: „To, co się wczoraj stało, było niepoważne, nieładne, dość infantylne i przykre. Uwikłanie urzędu prezydenta w próbę podporządkowania, większego niż do tej pory, Leppera i Giertycha J. Kaczyńskiemu, wydaje się być polityką złą. (PAP, 13.02.2006)

J. Rokita: Prezydent powinien wyjaśnić, dlaczego powołał przewodniczącą KRRiT bez asygnaty premiera, co oznacza samowolne powiększenie swoich kompetencji. To pokazuje, jak bardzo niezależny Trybunał Konstytucyjny jest Polsce potrzebny. To orzeczenie jest świadectwem tego, że tworzenie prawa w sposób nagły, gwałtowny i poza pewnymi fundamentalnymi regułami dla ogólnych zasad prawa w Polsce nie będzie akceptowane i na straży tego stoi TK. (Radio Zet, 24.03.2006)

S. Niesiołowski o przyznaniu Krzyża Zesłańców Sybiru gen. Jaruzelskiemu: Zasada jest taka, że jak się coś podpisuje np. wniosek o przyznanie orderu, to trzeba wiedzieć dla kogo się to podpisuje. Może prezydent jest tak roztargniony? Może ma ważniejsze sprawy, np. konsultować się z L. Dornem albo z J. Kaczyńskim. ( ) Ja się nie znam na tym kto podrzuca dokumenty panu Kaczyńskiemu. Ktoś mu flagę przekręcił na samochodzie, ktoś mu teraz order podrzucił fałszywy. To nie pierwsza taka wpadka obecnego prezydenta, bo L.Kaczyński - jeszcze jako minister sprawiedliwości - w sprawach organizacji niepodłegłościowej „Ruch” oraz braci Kowalczyków zachował się bardzo źle, bo przyznał częściowo rację komunistom i podobnie się tłumaczył. (PAP, 28.03.2006)

J. Rokita: Powiedzieć o L. Kaczyńskim, iż jest stronniczy, to zdecydowanie za mało. L. Kaczyński jest po prostu częścią tego obozu rządzącego, tutaj nie ma żadnej możliwości różnicy zdań. (Pap, 29.03.2006)

D. Tusk po telewizyjnym orędziu prezydenta: Główne zadanie prezydenta to obronić prezesa PiS przed potężną falą zarzutów pod adresem jego polityki. J. Kaczyński wynosi do władzy A. Leppera i R. Giertycha - bardzo wielu Polaków nie zgadza się z tym - i wtedy prezydent Kaczyński występuje i mówi: to ich wina, to wina Platformy. (PAP, 11.05.2006)

B. Komorowski: Przedziwne wystąpienie, bo kolejny raz pan prezydent wystąpił niestety w roli prezydenta jednaj partii, partii swojego brata, i wystąpił chyba pod wpływem przeczytanych przez siebie wyników sondaży opinii publicznej, które zdecydowanie źle oceniają rolę prezydenta przy tworzeniu koalicji PiS-Samoobrona, jak i wejście do rządu Leppera i Giertycha. Ocenia to krytycznie ogromna większość Polaków, ocenia pozytywnie mniej niż zsumowane elektoraty PiS-u, Samoobrony i LPR. (RMF, 11.05.2006)

D. Tusk: Rzeczpospolita nie ma prezydenta. Dzisiaj tylko jedna rządząca partia nazywa go prezydentem. Jesteśmy jedynym europejskim krajem, w którym głowa państwa koncentruje swe orędzia na atakowaniu opozycji. (GW, 13.05.2006)

J. Rokita: jeżeli J. Kaczyński publicznie mówi o tym, że istnieje dokument i ma go prezydent Kaczyński, że Samoobronę założyli funkcjonariusze służby bezpieczeństwa, to ja oczekuję, że prezydent RP zamiast rzucać insynuacje w stronę opozycji ujawni ten dokument i wszyscy będą zadowoleni. Proste? Proste. (RMF FM, 16.05.2006)

J. Rokita: Już od pewnego czasu, co jest niezbyt dobrą wiadomością niestety dla naszego kraju, prezydent RP ubiera się w rolę propagandzisty, w tym wypadku już nawet nie PiS-u tylko Samoobrony. Gdyby L. Kaczyński przeczytał sobie konstytucję, to by wiedział, że ja się w tej sprawie nie mogłem zrzec immunitetu - kłamie. (TVN, Teraz my, 16.05.2006)

S. Niesiołowski: Prezydent Kaczyński czuje jakąś przedziwną skłonność do zajmowania się Platformą nawet podczas swoich wizyt zagranicznych. Wydawałoby się, że z L. Kaczyńskim niewiele mnie łączy, ale to nieścisłość. W latach 70. zajmowaliśmy się Leninem, tyle że ja wysadzałem w powietrze jego pomniki, a on cytował jego dzieła w swojej pracy doktorskiej. Program PiS świadczy o tym, że L. Kaczyński nie tylko cytował Lenina, ale że go sobie „przyswoił. (PAP, 21.05.2006)

M. Drzewiecki: Nasze firmy, które nas obsługiwały w ogóle nie współpracowały z PZU. Natomiast współpracowały - owszem - firmy sztabu, które wystawiały bilboardy L. Kaczyńskiego. Być może w związku z tym coś J. Kurski słyszał, ale to dotyczy jego piaskownicy, jego sztabu. Bo na pewno może zaistnieć sytuacja, że na miejsca gdzie wisiał wcześniej bilboard ze „Stop wariatom drogowym” mógł później wisieć L. Kaczyński. To jest niewykluczone, ponieważ ta sama firma obsługiwała kampanię wyborczą PZU i L. Kaczyńskiego. (PR-III, 20.06.2006)

M. Drzewiecki: Firmy outdoorowe, które obsługiwały kampanię PZU "Stop wariatom drogowym", obsługiwały też kampanię prezydencką Lecha Kaczyńskiego, a nie Donalda Tuska - powiedział poseł PO Sławomir Nowak. (PAP, 20.06.2006)

G. Schetyna: Komitet Lecha Kaczyńskiego zapłacił dużo mniej za dużo więcej nośników. D. Tusk - blisko 8 tys. tablic za trochę ponad 6 mln zł. Lech Kaczyński - prawie 13 tys. tablic za niecały 1 mln zł. Nic dodać, nic ująć - sami państwo to wyjaśnijcie. Pokazujemy, że Kurski kłamał, mówiąc o nośnikach, które wykorzystywała PO po zakończeniu akcji PZU. To jest nieprawda. Taka sytuacja, o której mówi Kurski dotyczyła - o ironio - L. Kaczyńskiego kandydata PiS. Stawiamy znak zapytania i chcemy powiedzieć opinii publicznej, że taka jest prawda. (PAP, 20.06.2006)

D. Tusk: J. Kurski chciał uczynić z kłamstwa młot na PO. Jego intryga trafiła w jego szefa. Niech liderzy PiS zajmą jednoznaczne stanowisko w sprawie Kurskiego. Mam nadzieję, że nie ma afery billbordowej L. Kaczyńskiego, jest afera Kurskiego. Kłamstwem, oszczerstwem i insynuacją nie wygra się z prawdą. Minister Sprawiedliwości musi wiedzieć jak wygląda prawda, to on prowadził kampanię L. Kaczyńskiego. Apeluje o niewykorzystywanie swoich urzędów do walki z PO (PAP, 21.06.2006)

D. Tusk: Te kłamstwa, te oszczerstwa godzą przede wszystkim w kampanię L.Kaczyńskiego - pitbull zerwał się ze smyczy i ugryzł własnego pana. (Radio Zet, 21.06.2006)

J. Rokita: Kurski zmusił swymi kłamstwami do kapitulacji partię, którą chciał wesprzeć. Prezydent Kaczyński wsparł posła PiS Kurskiego w prowokacji wobec PO (afera billboardowi). Czy prezydent nie otarł się w tej sprawie o konstytucyjne przesłanki do impeachmentu, czyli usunięcia z urzędu? (...) Prezydent, który z niskich pobudek, w swojej i w złej zarazem sprawie, wspiera prowokację, to jest zjawisko całkowicie nowe w polskiej rzeczywistości. ( ) Po raz pierwszy mamy do czynienia z taką sytuacją, w której głowa państwa wspierała prowokację i robiła to w złej wierze, bo już po zdemaskowaniu tej prowokacji, a nie przed. Tego rodzaju zachowanie - ze znakiem zapytania to powiedzmy, a nie z wykrzyknikiem - ociera się o ten przepis konstytucji, który powiada, iż prezydent za złamanie prawa ponosi odpowiedzialność przed odpowiednim Trybunałem. Jest taki przepis w konstytucji, a ta instytucja nazywa się impeachment. (PAP, 24.06.2006) B. Komorowski: Celem tej wypowiedzi (Rokity) było ostrzeżenie prezydenta, że jeżeli nadal będzie angażował się w wewnętrzne rozgrywki między partiami, będzie stroną we wszystkich sporach, będzie wspierał zachowania tego rodzaju jak Kurskiego, który został przyłapany na kłamstwie, to zawsze mogą wobec niego zostać podjęte określone działania. To nie był apel o impeachment prezydenta. (PR-III, 25.06.2006)

JAROSŁAW KACZYŃSKI

S. Niesiołowski: Pan Kaczyński czego dotknął, to się właściwie kończyło destrukcją i rozkładem. Proszę bardzo. W Kancelarii Prezydenta był konflikt i wojna. W Porozumieniu Centrum też. To się jakoś tak skończyło, że to Porozumienie się rozpadło w jakieś takiej atmosferze, że on został chyba sam tylko z bratem. Rząd Suchockiej, który nie powstał z powodu tego, że się upierał przy Glapińskim. Ten rząd miał bardzo wątłą bazę polityczną. W efekcie ten rząd upadł. Wspólnie z SLD, o czym się w ogóle nie pamięta, pan Kaczyński ten rząd obalił i w efekcie tego mieliśmy kolejne wybory. ( ) Czyli krótko mówiąc działania pana Kaczyńskiego to jest destrukcja i nam zafundował wiele komunistycznych rządów. Jako na czołowego dekomunizatora, pan przyzna, dorobek jest niezły. (TVN, 4.10.2005)

D. Tusk: Nie można wspierać koalicji Kaczyński-Lepper, bo z tego nic dobrego dla Polski nie wyjdzie. Dlatego, jeśli do czwartku nic się nie zmieni - a pan J. Kaczyński był tu uparty i bezwzględny w tej swojej prognozie - to będę rekomendował PO dystans do takiego układu: J. Kaczyński - A. Lepper. ( ) Zachowanie J. Kaczyńskiego jest bardzo zapalczywe, lider PiS potrafi być mistrzem walki i destrukcji. Powstanie rządu Marcinkiewicza przypomina mi narodziny rządu J. Olszewskiego „bis” - oba mają zbliżone cele działania. Między innymi to absolutne przekonanie, że Polska potrzebuje rządu, który zajmuje się przede wszystkim kontrolowaniem, ściganiem, teczkami, lustracją i takie lekceważenie i szukanie kogokolwiek do tych spraw, mam wrażenie w rozumieniu J. Kaczyńskiego drugorzędnych jak: gospodarka, zdrowie, sprawy społeczne oraz traktowanie władzy, czy tworzenia rządu i koalicji, jako nieustanną konfrontację polityczną ze wszystkimi. (PAP, 31.10.2005)

B. Komorowski: Premier Marcinkiewicz nie jest osobą, która byłaby władna zmienić praktykę postępowania PiS; siłą sprawczą nie jest tam premier, tylko szef partii J. Kaczyński Nic nie zapowiada tego, aby J. Kaczyński w najmniejszym nawet stopniu chciał zweryfikować swoją wrogą postawę wobec Platformy; zawsze miał i będzie miał tendencje do dominacji. (PAP, 8.11.2005)

S. Niesiołowski: Wielu ich [braci Kaczyńskich] posunięć nie da się wytłumaczyć w sposób racjonalny. Nimi często powodują kompleksy, osobiste urazy, taka małostkowość czy nawet mściwość. Oni patrzą na świat przez pryzmat tego, co kto powiedział na ich temat. A pamięć mają znakomitą. (GW, 14.11.2005)

D. Tusk: Powołanie prezesa PiS J. Kaczyńskiego w skład Rady Bezpieczeństwa Narodowego pokazuje jego nadzwyczajną pozycję w kraju. Może i lepiej, że prezydent Kaczyński powołał brata, człowieka, który praktycznie w Polsce rządzi, bo jest to wreszcie jakaś funkcja państwowa, która tę nadzwyczajną pozycję J. Kaczyńskiego pokazuje. (PAP, 29.12.2005)

D. Tusk: Nie sądzę, by pan J. Kaczyński był zainteresowany dobrym rządzeniem - jest raczej zainteresowany procesem budowy tej swojej wymarzonej wielkiej partii politycznej. ( ) Jak walec stara się przejechać konkurencję. Mniej wysiłku wkłada, by uzyskać jakieś pożyteczne wyniki rządowe, a bardziej by podgryźć konkurencję. (RMF FM, 12.01.2006)

D. Tusk: J. Kaczyński będzie musiał się niedługo spowiadać przed swoimi ludźmi ze swojej strategii zdobywania władzy dla siebie i Leppera. ( ) Propozycje Leppera są groźne dla Polski. Nie znam nikogo przyzwoitego w PiS, kto szedł do tych wyborów po to, aby z Lepper tworzyć władzę. (PAP, 13.01.2006)

B. Komorowski po przejściu Piotra Cybulskiego, Krzysztofa Szygi i Andrzeja Sośnierza z PO do klubu PiS: Jest to jaskrawo sprzeczna praktyka działania z teorią głoszoną przez szefa PiS J. Kaczyńskiego. Głównym problemem PiS jest to, że panowie nie potrafią zrezygnować z pomysłów na dywersję polityczną i na wojnę polityczną, nie potrafią współpracować - potrafią destruować innych. Sądzę, że na końcu zapłacą za to cenę. PiS jest partią - że tak powiem - dywersantów politycznych. Więc pewnie taką metodę będzie stosowało głównie także wobec Platformy, ale nie sądzę, aby to cokolwiek dało PiS na dłużej. (PAP, 13.01.2006)

D. Tusk: To J. Kaczyński jest sprawcą obecnego zamieszania na scenie politycznej. Efektem tego zamieszania i polityki J. Kaczyńskiego będzie wskrzeszenie lewicy. Niedzielne wybory w Częstochowie potwierdzą, że jedynym efektem awantury politycznej, chaosu i zamieszania, które tworzy J. Kaczyński, może być powrót na scenę SLD. Prezes PiS zaczął pracować kilka tygodni temu - ale dziś widać to czarno na białym - nad wskrzeszeniem lewicy, z którą całe życie walczył. (PAP, 19.01.2006)

S. Niesiołowski: Przestrzegałem i przestrzegam: dopóki istotny wpływ na to, co dzieje się w Polsce, będzie miał J. Kaczyński, można oczekiwać jedynie zamieszania, nieczytelnych podziałów, zaskakujących wolt, napaści na potencjalnego lub faktycznego koalicjanta i chaosu. Słowem - kompromitacji Polski. Trzy miesiące po wygranych przez PiS wyborach mamy: rząd mniejszościowy (do czego L. Miller dochodził przez dwa lata), kompromitację Sejmu (dwóch marszałków kłóci się o to, który z nich ma prowadzić obrady), Leppera jako wicemarszałka Sejmu, a wkrótce być może wicepremiera, wreszcie groźbę nowych wyborów - tym razem chyba przy pięcioprocentowej frekwencji. Takie są fakty, a reszta - cały ten gromko zapowiadany przełom - przypomina znaną anegdotę: jajka są już rozbite, ale omletu wciąż nie widać. (GW, 20.01.2006)

D. Tusk: Ten język i to zachowanie J. Kaczyńskiego pokazuje, że mamy ciągle do czynienia z taką grą podjazdową i moim zdaniem, z wprowadzaniem w błąd opinii publicznej. Kiedy pojawiają się jakiekolwiek poważne propozycje rozmowy o tym, co w Polsce można zrobić, to się dowiadujemy, że Tusk jest nie do przyjęcia, Platformę należy podzielić, Platformę należy zatopić.( ) Rozmowa nigdy nie będzie skutecznie zastąpiona atakiem, czy inwektywami i - co najważniejsze, bo chyba nie te dąsy i grymasy polityków interesują opinie publiczną - że jeśli nie idzie za bardzo rządzenie K. Marcinkiewiczowi w oparciu o LPR i Samoobronę, nie ma tutaj żadnych katastrof, ale tez nie ma sukcesów, jeśli w związku z tym oczekują pomocy Platformy Obywatelskiej, to można to powiedzieć ludzkim językiem, w normalnej rozmowie, a nie obrażając, czy prowokując potencjalnego partnera. ( ) Ale moje przekonanie, ono pewnie się potwierdzi w najbliższych dniach, jest takie, że J. Kaczyński i K. Marcinkiewicz raczej tak kuglują i bawią się opinią publiczną, po to, żeby za ewentualne sukcesy rządu zbierać owoce, a za niepowodzenie rzucać odpowiedzialność na innych, w tym na PO. (Radio Zet, 11.01.2006)

D. Tusk: Obawiamy się, że cała strategia J. Kaczyńskiego polega na tym, że w chwili dogodnej dla niego będzie ten rząd rujnował, że jest gotów poświęcić i Marcinkiewicza, i ministrów, wedle własnej kalkulacji politycznej, i będzie to możliwe, kiedy będzie poza rządem. (GW, 28.01.2006)

S. Niesiołowski: W pakcie [stabilizacyjnym] brakuje trzech zapisów, że drugą osobą w państwie jest J. Kaczyński, że każdy poseł PiS w dowolnym momencie obrad Sejmu może mówić dowolnie długo na każdy temat. I trzeci, postępuj tak, żeby J. Kaczyński był z ciebie zadowolony. (PAP, 2.02.2006)

S. Niesiołowski: Pakt stabilizacyjny jest przydługą i zawiłą próbą zapisania tego, co naprawdę dałoby się zapisać w formule znacznie prostszej - należy zawsze postępować tak, aby zadowolony był z tego J. Kaczyński i jego brat. Najlepiej byłoby tę zasadę wpisać do konstytucji. Podtrzymuję, że Polska jest w rękach strasznych ludzi, bo utwierdza mnie w tym przekonaniu prawie każda decyzja i personalna nominacja, za którą stoi PiS. Pakt stabilizacyjny jest wymuszoną na partiach bojących się wyborów i zniknięcia ze sceny politycznej zgodą na wasalizację. Jest też przejawem pogardy dla demokracji. I jest zagrożeniem demokracji poprzez wymuszenie nieusuwalności ministrów, przewodniczących komisji sejmowych, utrzymywanie wymierzonego w opozycję regulaminu Sejmu, brutalne zawłaszczanie państwa przez jedną partię polityczną, która ma jedynie 150 posłów i prezydenta. (...)Za to, że Polską rządzą populiści i prostacy z Samoobrony, odpowiadają panowie Kaczyńscy i całe PiS, przynajmniej w tym sensie, że akceptują tę politykę. Rozumiem, że posłowie i senatorowie tej wodzowskiej partii są sterroryzowani i boją się gniewu strasznych braci, ale na miły Bóg - co im w końcu grozi? Co mogą im zrobić Kaczyńscy, Dorn, Ziobro i Wassermann?” (GW, 10.02.2006)

S. Niesiołowski: Ja ostrzegałem, żeby żadnych układów z panem Kaczyńskim nie zawierać, bo wszystkie złamie. To jest człowiek niewiarygodny, on nie rozumie słowa koalicja, w tych kategoriach nie jest w stanie myśleć i nie siada się do stołu z Panami Kaczyńskimi. Ci, którzy podpisali ten Pakt albo dzisiaj za półtorej godziny, albo nieco później tego pożałują i to jest tyle co ja mam do powiedzenia. (PR-I, 13.02.2006)

J. Rokita: Cień przywódcy PiS, który w jakiś dziwaczny sposób przysłonił normalność, racjonalność i spokój polskiej polityki, powinien zostać w jakiś sposób usunięty, przezwyciężony, że ten cień ciąży nad polskim życiem politycznym, że normalna zdrowa polityka polegałaby na tym, ażebyśmy rozmawiali o tym jakie maja być stawki podatkowe, a nie o tym czy nad polską polityką ciąży mrok czy światło. (TVN, 14.02.2006)

J. Rokita: Mam wrażenie, że mamy do czynienia z kampanią, która w związku z tym, że pewnie wejdzie nowa ustawa lustracyjna i materiały dotyczące polityków będą jawne z urzędu, ma ochronić prezesa PiS przed tym co znajduje się w tych dokumentach, nie wiem co tam jest, ale nim się tego nie ujawniło prowadzenie z góry śledztwa, które ma w opinii publicznej stworzyć wrażenie, że to co tam jest, jest nie prawdziwe wydaje mi się pewnego rodzaju nadużyciem. (PAP, 14.02.2006)

S. Niesiołowski: Polityka oparta na szantażu, upokarzaniu i poniżaniu to znana metoda J. Kaczyńskiego. On inaczej polityki nie rozumie. Ten człowiek nie wie, co to znaczy „koalicja”, „podzielić się władzą”, „uczciwość w polityce”. Prezydent, który zapowiada, że czegoś nie będzie robił, to jest nowość. Mogę zwoływać co jakiś czas konferencje prasowe i opowiadać, czego nie zrobię, np. że nie oddam pokłonu J. Kaczyńskiemu, nie rozwiodę się i nie ożenię z Dodą Elektrodą. Nie będę fatygował nikogo, skoro nie mam nic do powiedzenia. A pan prezydent pofatygował w poniedziałek naród, żeby powiedzieć, że nie ma nic do powiedzenia. To kompromitacja urzędu. (GW, 16.02.2006)

D. Tusk: Ja nie widzę powodu, aby każde, a szczególnie agresywne wystąpienia J. Kaczyńskiego, wymagało natychmiastowej mojej rekcji. Tym bardziej, że dobrze, żebyśmy nie pozwolili narzucić jednemu z polityków, takiemu najbardziej zaciętemu, takiego stylu debaty publicznej. Takiego, że każda zaczepka, każdy atak, każda agresja musi spowodować, że na sali sejmowej każdy na każdego wrzeszczy. (Radio Zet, 21.02.2006)

R. Grupiński: Zza manipulacji naiwnością ludzką, zza populizmu obietnic i cynizmu kłamstw przedwyborczych wyrasta mroczny cień zakompleksionego polityka, który atakuje nowych „rewanżystów” pragnących mu przeszkodzić w oczyszczaniu Polski. Spoza politycznego marketingu wyrasta - rysowany peerelowską nowomową - plan przekreślenia 17 lat wysiłków wielu Polek i Polaków w imię spiskowej teorii dziejów. Ci, którzy się w ostatnich latach czegokolwiek dorobili, są - w myśl teorii braci Kaczyńskich - elementem „układu”. Nie ma dla nich miejsca pośród zwykłych Polaków, gdyż dorobili się przecież kosztem innych - biednych, oszukanych. Tymi ostatnimi zaopiekuje się teraz PiS, dając im zamiast pracy i chleba coś pewniejszego - porządek. Jedyną rzecz, na którą stać tę partię. Zaprowadzimy w Polsce porządek - zapowiada Jarosław Kaczyński, atakując 17 lat demokracji i wzrostu gospodarczego. Przez wszystkie te lata Polacy nie dopuszczali go do władzy. To wystarczy, by tych lat nie lubić. Kaczyński atakuje i przekreśla jednym zdaniem osiągnięcia milionów Polaków, ich poświęcenie, pracę często ponad siły, kosztem rodzin i życia prywatnego - wykonywaną z myślą nie tylko o sobie, lecz i o ojczyźnie: zacofanej, opóźnionej w rozwoju, nie najlepiej zarządzanej. Z myślą o tym, by w przyszłości nasze dzieci miały szansę nawiązania rywalizacji z najlepiej rozwiniętymi krajami Zachodu. ( ) Centrum nowego budowanego przez braci Kaczyńskich UKŁADU jest nowy czworokąt władzy - ojciec dyrektor Rydzyk, J. Kaczyński, A. Lepper i R. Giertych. Rycerze nowej krucjaty, która - jak zwykle - ma na względzie interesy wyłącznie własnych taborów. Pierwszym beneficjentem owej krucjaty jest... o. Rydzyk, który załatwił sobie korzystną zmianę w sprawie koncesji w ustawie medialnej. (GW, 22.02.2006)

D. Tusk: Szkoda, że J. Kaczyński nie powiedział tego przed wyborami. Myślę, że rozczarowanie wyborców PiS-u jest tym większe, bo nikt się nie spodziewał, że tak naprawdę wymarzonymi dla PiS-u partnerami są politycy, których wymieniłem. Mówiąc „polityk” o ojcu Rydzyku nie przejęzyczyłem się. Ważniejsze dla Polski i Polaków jest, by PO patrzyła na ręce władzy tak pazernej, jaką jest władza PiS, aniżeli miałaby ją wspomagać”. (PAP, 28.02.2006)

J. Rokita: Kaczyńscy w gruncie rzeczy nigdy na serio nie chcieli rządzić z PO, a już zwłaszcza rządzić po partnersku. Nie byli gotowi dzielić się władzą. Chcieli, niestety, tylko zabić Platformę i osłabić ją. W blisko półrocznym rządzeniu PiS i gabinetu Marcinkiewicza Jan Rokita odnajduje wiele dowodów, które utwierdzają go w przekonaniu, że PiS nie zmieni Polski na lepsze. Oto najważniejsze z nich: 1. Propaganda zamiast realnego podejmowania decyzji. 2.Panowanie i budowanie wpływów zamiast rządzenia. 3. Nieczytelność, nieprzejrzystość i nieprzewidywalność rządów. 4. Ciągłe poszukiwanie wrogów. (Fakt, 6.03.2006)

D. Tusk: Pamiętam, że prezes PiS miał sceptyczny stosunek do Leppera - dziś czołowej postaci paktu stabilizacyjnego - do korzeni jego partii, do źródeł jej finansowania, do prawdziwych animatorów tej partii. Lepper występował na tej mównicy i codziennie, zawsze kwitował swoje wystąpienie kwintesencją swojej myśli ekonomicznej: „Balcerowicz musi odejść”. Wtedy pan, panie prezesie, pańskie koleżanki i koledzy, reagowali dokładnie tak samo jak PO. Mówię to z autentycznym przejęciem. I z takim samym przejęciem oceniają to także wasi i nasi wyborcy, miliony Polaków: Nie ma już Prawa i Sprawiedliwości. Wiecie, kogo widzę w tym pierwszym rzędzie? Leppera. Wiecie, dlaczego Lepper nie musi dzisiaj pilnować tej Izby i paktu stabilizacyjnego? Bo dzisiaj okrzyk „Balcerowicz musi odejść” wygłasza J. Kaczyński. Po co się ma Lepper męczyć? Ma wykonawcę swojego projektu gospodarczego. Przejdziecie do historii - jeśli nie otrzeźwiejecie - jako wykonawcy woli i pomysłów Leppera. I to jest prawdziwy dramat nie tylko wyborców PiS, ale to może być także dramat Polski. Dzisiaj proponujecie debatę nad nadzorem bankowym, ponieważ odrzuciliście propozycję Platformy, aby zbadać problem śledzenia, szantażowania dziennikarzy, o czym donosiły wolne jeszcze póki co media. Możecie jeszcze z Lepperem i Romanem powołać 56 komisji do badania wszystkiego i niczego, ale my wrócimy do problemu inwigilacji dziennikarzy przez władzę. Bo to najgłębszy cios w nasz wspólny wysiłek sprzed 20-25 lat. (GW, 15.03.2006)

J. Palikot: Widzę bardzo ciekawą analogię między J. Kaczyńskim a L. Millerem. Proszę popatrzeć jak wyglądały początki rządów Millera. Za co próbował się wziąć Miller i jakie wolne instytucje próbował ograniczyć? Był to m.in. Narodowy Bank Polski. Był atak Kołodki z pierwszego okresu na tę niezależność i politykę kursową. Była kwestia mediów, czyli ewentualnej transakcji między Agorą a Polsatem i wiele innych analogii znajdujemy. Ten sam sposób postępowania Millera wiele lat temu i ten sam sposób postępowania w tej chwili J. Kaczyńskiego. Będziemy przed Kaczyńskim razem z SLD bronić demokracji. Nawet z diabłem. Tego smoka o trzech głowach: Millera, Leppera i Kaczyńskiego będziemy z Polski wypędzać. Wszystko jedno z kim. Po prostu jest zagrożona demokracja w Polsce, zagrożone są niezależne instytucje i trzeba ich wygonić. (Polsat, Co z tą Polską?, 16.03.2006)

S. Niesiołowski: Demokracji zagrażają partie wodzowskie. Demokracji nie obroni taki jeden, który ma nadajniki pod Moskwą. Zarzucają nam, że my nie reprezentujemy starej polskiej inteligencji. Widać reprezentuje ją Lepper. [Porównał J. Kaczyńskiego do Napoleona]. - Waterloo się zbliża. (GW, 20.03.2006)

D. Tusk: Dzisiaj PiS przypomina coraz bardziej Samoobronę, dzisiaj J. Kaczyński realizuje program A. Leppera i dzisiaj to znajduje potwierdzenie także w faktach. (TVN, Teraz my, 21.03.2006)

H. Gronkiewicz-Waltz: PiS już tak naprawdę nie chce rządzić. J. Kaczyński tak naprawdę chce zagwarantować reelekcję swojemu bratu. Ponieważ rządy niestety powodują to, że można stracić popularność, w związku z tym chce oddać władzę PO, ale oczywiście w taki sposób, żeby miała rząd mniejszościowy i żeby straciła. ( ) Władza została przejęta przez uchwalenie kilku ustaw, tzn. KRRiTV, przejęcie całych mediów, które o dzisiaj się okazało w istotnej części niekonstytucyjne, następnie rzecznik praw obywatelskich, rzecznik praw dziecka, WSI. Jest to przejęcie tych wszystkich siłowych rzeczy. Mieć władzę, ale nie mieć odpowiedzialności. To jest marzenie J. Kaczyńskiego. (Polsat, Co z tą Polską?, 23.03.2006)

S. Niesiołowski: Dopóki Pan Kaczyński będzie na czele PiS, to ja nie sądzę, ja przepraszam, ale nie myśmy mówili o KPP o prokuratorze Wyszyńskim, to jest język niebywały, to jest język wojny domowej, zimnej wojny domowe. (PR-I, 4.04.2006)

D. Tusk: Jedna rzecz na pewno zwraca naszą uwagę, mianowicie podkreślana zarówno przez A. Leppera jak i J. Kaczyńskiego naturalna łatwość w dochodzeniu do porozumienia programowego. To demonstrowanie, że PiS i Samoobrona dogadują się świetnie, bo nic ich nie różnie jeśli chodzi o poglądy na to co w Polsce trzeba zrobić jest zaskakujące i w mojej ocenie bezwstydne, szczególnie jeśli chodzi o PiS. (TOK FM, 13.04.2006)

H. Gronkiewicz-Waltz: J. Kaczyński w ogóle nie rozumie, na czym polega problem Radia Maryja. Podejrzewam, że nawet nie słucha tego radia, tylko w nim występuje i używa go zupełnie instrumentalnie. J. Kaczyński zdaje sobie sprawę, że ten rząd nie potrwa długo i ze będą wybory i wie, że bez Radia Maryja tych wyborów nie wygra. W związku z tym traktuje Radio Maryja, nad czym ja ubolewam w sposób kompletnie instrumentalny, żeby mieć większość i rządzić samemu. Bez tych iluś procent on tej większości nie będzie miał. (Polsat, Co z tą Polską?, 4.05.2006)

D. Tusk: Koalicja PiS-Samoobrona-LPR naraża na szwank dobre imię i interes Rzeczpospolitej. Powstanie tej koalicji to konsekwentne działanie braci Kaczyńskich na rzecz budowy własnej partii politycznej opartej na Samoobronie, LPR i PiS. To jest zaskakujące także dla wyborców PiS-u i dlatego prezydent Kaczyński robi wszystko, żeby brata chronić i żeby wskazywać winnych, ale każdy, kto ma odrobinę oleju w głowie, widzi dokładnie, kto jest sprawcą tego zamieszania. J. Kaczyński przekroczył pewną granicę i dzisiaj bez żadnego zażenowania, pod hasłem walki z układem, daje władzę nie tylko A. Lepperowi, ale jego współpracownikom, i co ciekawe, nie tylko z dawnego PZPR, z SLD, ale i WSI. Z tego widać wyraźnie, że dla władzy prezes Kaczyński jest gotów złamać wszystkie publiczne przyrzeczenia. (PAP, 6.05.2006)

D. Tusk: Porozumienie i współpraca J. Kaczyńskiego z A. Lepperem i R. Giertychem wynika z najgłębszych przekonań J. Kaczyńskiego, a nie z jakiegoś splotu okoliczności. Co ważniejsze, od czego zaczęła pani dzisiejszą rozmowę, wynika także z przekonania milionów ludzi. Nie możemy dzisiaj udawać - i to jest największe wyzwanie dla takich ludzi, jak ja - że to jest wyłącznie kaprys polityków. Rządy tej trójki: J. Kaczyński, A. Lepper, R. Giertych to dzisiaj jest także oczekiwanie dużej części opinii publicznej. (Radio Zet, 9.05.2006)

S. Niesiołowski: Pod względem mentalnym, pomysłów gospodarczych, jakiegoś takiego zacofania, niechęci do inteligencji i dziennikarzy, szef PiS J. Kaczyński najbardziej przypomina mi Gomułkę. On się nawet zewnętrznie do niego upodabnia, ten skrzekliwy głos, ten sposób argumentacji, to jest jakaś recydywa gomułkowszczyzny. W tej ekipie jest też oczywiście jeden kandydat na generała Moczara, a drugi na generała „gazrurkę”. „Platforma jest po to, aby Gomułka, Moczar i „gazrurka” jak najkrócej rządzili Rzeczpospolitą. (PAP, 21.05.2006)

D. Tusk: Taka ciasnota poglądów, zamknięcie się w sobie, nieufność do świata zewnętrznego, brak tolerancji wobec konkurencji i konkurentów i czasami wręcz obsesyjna chęć dominowania i władzy, tak to są cechy, które pamiętam, jako dziecko, ale też jako historyk u Gomułki, i które dostrzegam u liderów dzisiejszej koalicji, w tym u J. Kaczyńskiego. (PAP, 25.05.2006)

S. Niesiołowski: J. Kaczyński należy do kategorii ludzi, którzy nie mają demokratycznego sposobu myślenia. Są ludźmi, którzy nie lubią inteligencji. Są autokratami. Nie znoszą krytyki. Najchętniej wszystko by podporządkowali, wszystko co im się nie uda należałoby podporządkować, upartyjnić w czym jest podobny do Gomułki. W sensie mentalnym a nie politycznym, oczywiście. ( ) Dlaczego pan [do T. Cymańskiego] milczał jak J. Kaczyński mówił o KPP? Porównywał nas do Wiśniewskiego, prokuratora zbrodniarza. Mnie do Urbana, mówił o łże-elitach, o lumpenliberałach i wiele innych. I ja w takim razie bym prosił o pamiętanie o tym. Jakimi my zostaliśmy wyzwiskami obrzuceni przez pańskiego lidera i wtedy nie przypominam sobie, żeby pan mówił o języku debaty publicznej. (TVP-1, 23.05.2006)

S. Niesiołowski: Bardzo mi się nie podobał (kongres PiS). Tylko ja tak przypadkowo mieszkam w tym rejonie i teren był zablokowany, jakieś gigantyczne ilości policji tam były. Nie bardzo wiem, czego ci ludzie się bali. Ta policja - myślę - by się bardzo przydała w innych miejscach. A cały ten teatr - bardzo mi niestety przykro to mówić - przypominał zjazdy PZPR. Bo było to samo, zupełnie jałowe powtarzanie przez wszystkich tego samego, tej chwalby na cześć Kaczyńskich, tego wodza, tej jałowości, tego kultu, ten bizantyjski ceremoniał, pusty zupełnie, bo tam nie było nic właściwie, poza spektaklem Kaczyńskiego tam się nie działo nic. (...) Kłamał pan prezes nie pierwszy raz. I krzyczał tak: nieprawda, nieprawda, nieprawda, nie jesteśmy partią antyinteligencją. Dokładnie to robili sekretarze PZPR. Bardzo podobny pod względem oprawy, formy, stylu spektakl. Poza tym zupełnie jałowy programowo, bo nie było żadnej dyskusji. Kolejni delegaci mówili: jesteśmy wspaniali, a najwspanialszy na świecie jest pan Kaczyński i jego brat. Jałowy, pusty spektakl. ( ) PiS oskarża media o przedstawianie nieprawdziwego obrazu Polski, a chce je sobie podporządkować. To samo mówił Miller (na temat mediów przedstawiających nieprawdziwy obraz Polski). Dokładnie to samo. On w ogóle się znakomicie uczy, jest pojętnym uczniem. Ta samo mówili komuniści, tylko oni przerzucali to na media zachodnie, zagraniczne, bo swoje kontrolowali. Pan Kaczyński jeszcze całych mediów nie kontroluje, pani Kruk nie sprawuje kontroli nad wszystkimi mediami, bardzo, myślę, cierpi z tego powodu. I dlatego ten atak na media jest typowym przykładem człowieka jeżeli coś mu nie wychodzi, politykowi, jeżeli coś się nie udaje, to oczywiście winien jest nie on sam i jego nieudolność czy krętactwo, tylko media. No dokładnie to samo. Pamiętam L. Miller nawet takie same frazy. Jest wściekły atak mediów przypuszczony przeciwko jego wspaniałemu rządowi, wspaniałemu programowi. I mniej więcej to samo dzisiaj ma do powiedzenia J. Kaczyński i temu towarzyszą zaklęcia, bo to były zaklęcia. Trzy razy to powtarzał, tupiąc chyba nogą, czy waląc pięścią: nie jesteśmy partią antyinteligencką. Oczywiście PiS jest. Jaskrawym przykładem, symbolem tego jest koalicja z Lepperem, z Giertychem, ataki na wolność mediów, na środowiska prawnicze. To jest klasyczna recydywa antyinteligencka. (PR-III, 5.06.2005)

S. Niesiołowski: Komisja ds. naruszenia wolności słowa w mediach to zamach na niezależność dziennikarzy. To jest to, co panowie Kaczyńscy lubią najbardziej: szukać haków, kogoś zastraszyć, przekupić, zaszantażować. To jest ta mentalność, ten styl polityki. Polska jest w rękach strasznych ludzi. (TVN, Fakty, 8.06.2007)

J. Pitera: Po tych dwóch bardzo poważnych artykułach ws. PiS [o rzekomym nielegalny finansowaniupartii] nic się nie dzieje. Prokuratura nie podjęła żadnych działań. Jeżeli pan minister Ziobro nie odezwie się w tej sprawie w przeciągu 2-3 dni, nie powie jakie będą jego kroki w kierunku wyjaśnienia tej sprawy, ja złoże wniosek do prokuratury o podejrzenie popełnienia przestępstwa nielegalnego finansowania kampanii. (TVN24, 26.06.2006) Jeżeli pan premier na nielegalne finansowanie kampanii stwierdza, że on i tak nie wierzy bo on wie swoje, to ja mu chciałam przypomnieć, że to jest jak cytat z L. Millera - tak samo mówił, że on i tak wie swoje. Prokuratura powinna wszcząć śledztwo z urzędu, jeśli tego nie zrobi - poczekam sobie parę dni i złożę zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Bardzo niepokoi mnie jakość otoczenia J. Kaczyńskiego, nawet przekroczenie wszelkich możliwych granic jest tolerowane, powiedziałabym nawet więcej, akceptowane i usprawiedliwiane przez J. Kaczyńskiego, bo są przydatni. (TOK FM, 27.06.2006)

S. Niesiołowski [po nominacji J. Kaczyńskiego na premiera] : Objęcie funkcji szefa rządu przez J. Kaczyńskiego ostatecznie wyjaśniło sytuację. Stało się to, co od początku było nieuchronne - władza w Polsce przeszła w ręce ambitnych, mściwych, kłótliwych i charakteropatycznych bliźniaków. ( ) Wraz z nominacją Jarosława Kaczyńskiego partyjniactwo PiS uzyskuje najpełniejszy, najbardziej jaskrawy, najbardziej arogancki i bezczelny wymiar. Mamy do czynienia z kolejną odsłoną państwa partyjnego, bardzo podobną do okresu, gdy władzę sprawował Leszek Miller. Szczególnie irytujące jest to, że ten skok na państwo dokonuje się pod szczytnymi hasłami patriotyzmu, odnowy moralnej i interesu narodowego. (GW, 14.07.2006)

D. Tusk: J. Kaczyński ma tylko wizję własnej władzy. Niebezpieczne złudzenie polega na tym, że jego silna wola i determinacja w zdobywaniu kolejnych segmentów władzy odbierane są jako spójna wizja państwa. Tymczasem gdy w expose miał za zadanie wyłożyć, jak ma wyglądać państwo polskie, wygłosił ocierające się o śmieszność obietnice osobistego zaangażowania w dyplomację w Afryce. ( ) W expose pojawiły się też „konkrety”. J. Kaczyński uznał za jedno z naczelnych zadań rządu niedopuszczenie do innych małżeństw niż kobiety z mężczyzną. Poświęcił temu wiele czasu, choć rząd niewiele ma w tym obszarze do zrobienia. Poza tym w Polsce nie istnieje realny problem legalizacji małżeństw homoseksualnych, nie istnieje dziś żadna poważna siła domagająca się tego. ( ) [J. Kaczyński o tym mówił] Bo to są jego namiętności. Jeśli on ma wizję, to co najwyżej obyczajową. Dużo też mówił o zagrożeniu Kościoła. Przed kim trzeba dziś bronić Kościoła? Jeśli już, to przed politykami, którzy próbują go wciągnąć w swoje gry i traktować instrumentalnie. Ile czasu i energii włożył premier we fragment expose, który nie mówi nic o programie rządu, tylko o poglądach ideowych Kaczyńskiego jako prezesa PiS? Miejscu i pozycji Polski w Unii poświęcił - jak policzyli komentatorzy - niecałą minutę. Wspomniał także o tym, że jeszcze przez długie lata będziemy mieli złotego. I to wszystko o najważniejszych sprawach dotyczących Polski na arenie międzynarodowej. Recenzje tego expose dokonane przez ekspertów od polityki zagranicznej są miażdżące. W polityce wewnętrznej Kaczyński brnie dalej w nierealną obietnicę budowy trzech milionów mieszkań w ciągu kilku lat. Marcinkiewicz obiecywał, że zbuduje trzy miliony w ciągu ośmiu lat. To oznacza budowę tysiąca mieszkań dziennie. Czy J. Kaczyński zdaje sobie sprawę, że wybudowanie tylu mieszkań oznaczałoby wybudowanie w ciągu kilku lat 20 miast wielkości Gdańska? Gdyby PiS mówił prawdę, to od wyborów we wrześniu ubiegłego roku powstałoby do dzisiaj ponad 300 tys. nowych mieszkań. To samo z autostradami - Kaczyński obiecał, że do końca kadencji wybuduje 1,7 tys. kilometrów. ( ) W przypadku Kaczyńskiego do braku kompetencji dochodzi anachroniczne myślenie, przemożna wiara, że mieszkania i autostrady powstaną dzięki woli rządu. Rząd wybuduje, stworzy miejsca pracy, otworzy przedsiębiorstwo, zapewni szczęśliwość i raj. To są gruszki na wierzbie. Jedynym tego efektem będzie, że od dziś Polacy będą pytali o adresy mieszkań, które zgodnie z jego obietnicą można zasiedlić za 500 zł miesięcznie. ( ) Zarówno prezydent RP, jak i premier nie rozumieją, że polityka zagraniczna nie jest wyłączną domeną rządzących. Politykę zagraniczną w krajach demokratycznych współtworzą: opozycja, organizacje obywatelskie, niezależni eksperci i media. Te ostatnie mają wolność pisania tego, co chcą. Jest ewenementem, że jeden głupi - choć plugawy - artykuł może wpłynąć na decyzje prezydenta 38-milionowego państwa. Niepokoi milczenie prezydenta w podstawowych sprawach. Trudno nawet mieć nadzieję, że polskie władze wypracują stanowisko w tak ważnych kwestiach jak Bałkany (kilkaset kilometrów od naszych granic) albo Bliski Wschód. Nawet problematyka bezpieczeństwa energetycznego najwyraźniej znudziła się rządzącym po fiasku pomysłów w rodzaju „energetycznego NATO”. ( ) „Odzyskana” przez PiS dyplomacja tonie w marazmie. Milczy w sprawach ważnych, interweniuje w błahych. Również szeroko rozumiana sfera obronności budzi wiele pytań, które domagają się odpowiedzi. Armia zawodowa czy z poboru? W jakim kierunku (jeśli w ogóle) pójdą reformy wojska? Ciągłe przetasowania w kierownictwie MON oraz obecność w nim Macierewicza budzą najwyższy niepokój. (GW, 22.07.2006)

R. Grupiński [po wypowiedzi premiera Kaczyńskiego na wiecu w Stoczni Gdańskiej]: PiS chce przywłaszczyć sobie tradycję pierwszej „Solidarności”, tradycję walki o niepodległość, która jest także naszą tradycją. To haniebne i nieprzyzwoite. Wiec był pierwszym przypadkiem, kiedy to „spędzono” pracowników zakładu pracy, aby poparli rząd, od którego zależy los ich zakładu. To „próba przysłonięcia odpowiedzialności premiera za korupcję polityczną i działania jego ministrów”. (PAP, 1.10.2006)

S. Niesiołowski: J. Kaczyński prezentuje się jako nieomylny, charyzmatyczny wódz będący wcieleniem konieczności historycznej. Pełen kompleksów i frustracji z powodu niezliczonych klęsk i porażek prezes PiS uważa się za nieomylnego wizjonera i najwybitniejszego polityka wszechczasów. Trwał niezłomny jak Temistokles pod Salaminą, gdy wszyscy byli przeciwko niemu - tyle razy prześladowany, poniżany, szykanowany i fałszywie oskarżany (wszystkie teczki esbeckie są prawdziwe, a tylko jego została sfałszowana). Organizowano nawet zamachy na jego życie jak na de Gaulle'a. Właściwie brakuje mu tylko palmy męczeństwa. (GW, 15.01.2007)

S. Niesiołowski: Dla mnie ten człowiek [J. Kaczyński] traci kontakt z rzeczywistością. (T, 12.07.2007)

R. Grupiński [o roku rządu J. Kaczyńskiego]: PiS nie odstąpił ani o milimetr od zasad, które do polityki wprowadziła SLD za czasów L. Millera. Szef rządu kompletnie rozmija się z rzeczywistością. Mamy do czynienia z nieustającym obniżeniem standardów w życiu politycznym. Zaczynaliśmy od paktu stabilizacyjnego, przejechaliśmy przez „taśmy prawdy”, a dojechaliśmy do sprawy CBA kontra Lepper. Premier nie zrobił nic poza psuciem państwa, obsadzaniem swoich kolegów z PC na różnych stanowiskach i tolerowaniem fatalnej polityki zagranicznej pani Fotygi. Szumnie zapowiadany pakiet Kluski nie posłużył otwarciu ani jednego okienka, które miało ułatwiać zawiązanie działalności gospodarczej. Solidarne państwo rozsypało się w Białym Miasteczku, Tanie Państwo rozsypało się na wydatkach kancelarii. To jest propaganda sukcesu, którego nie ma. (PAP, 19.07.2006)

S. Niesiołowski: Dla J. Kaczyńskiego naprawdę liczy się tylko utrzymanie władzy. Dokładnie to samo było ważne dla Lenina i jego następców. (Newsweek, 6.08.2007)

S. Niesiołowski: Po dwóch latach sprawowania władzy PiS jest skonfliktowany ze wszystkimi partiami w parlamencie. J. Kaczyński pokłócił się ze wszystkimi chyba grupami zawodowymi i społecznymi, organizacjami pozarządowymi i środowiskami. Doprowadził do izolacji Polski w Europie. Kontynuacja jego rządów byłaby katastrofą, tragedią dla Polski. (GW, 10.08.2007)

D. Tusk: Chcemy przyspieszonych wyborów, aby jak najszybciej odsunąć od władzy tych, dla których stała się ona celem samym w sobie. Panie premierze, Twoje państwo musi się skończyć. Koniec bałaganu PiS. Polska jest dzisiaj mimowolnym świadkiem, ofiarą zła, którego źródłem są nieudolne, agresywne, wobec własnego kraju i obywateli, patologiczne rządy J. Kaczyńskiego i PiS. Dziś bankrutująca partia rządząca odbędzie tam swój kolejny propagandowy spektakl. Słowo „zdrada” nasuwa się po wielu dniach ponurego spektaklu, jaki zafundowało nam PiS. Z ludźmi, którzy „są reżyserami ponurego spektaklu w ostatnich miesiącach, nikt przyzwoity w Polsce nie będzie się układał i nikt przyzwoity nie powinien współpracować. Platforma chce wyjaśnienia wszystkich ponurych tajemnic rządu J. Kaczyńskiego. Od dzisiaj niech nikt, kto czynił zło, kto naruszał i łamał prawo - nieważne, czy był premierem czy ministrem - nie śpi spokojnie. (PAP, 25.08.2007)

D. Tusk: Wy [dziennikarze] macie obsesję, że Kaczyński wymyśla wszystkie scenariusze i je realizuje. Gdyby tak było, to wyznania Kaczmarka, Marcinkiewicza, to, co można nazwać największą aferą IV Rzeczypospolitej, też byłoby jego scenariuszem. To, co wyglądało na strategię J. Kaczyńskiego, jest jednym wielkim chaosem, mieszaniną ambicji i niekompetencji poszczególnych ministrów i obsesji samego premiera Kaczyńskiego. (GW, 1.09.2007)

D. Tusk: Jestem przekonany, że głównym problemem Polski jest J. Kaczyński. Lepper i Giertych pracowicie zasłużyli na termin przystawek, ale nie oni byli kreatorami tego zła, które się dzieje. Głównymi bohaterami konwencji PiS prócz Kaczyńskiego byli Gilowska i Religa, którzy odpowiadają za dziedziny życia najbardziej zagrożone. Dla mnie obecność na tej propagandowej fecie Religi tego dnia, kiedy po raz kolejny ważyły się losy noworodków na neonatologii w Rzeszowie, jest przykładem, jak bardzo opętał Kaczyński ludzi wokół siebie, w tym Religę i Gilowską. Gilowska z dnia na dzień zmieniła swoje poglądy. Zgodziła się rozdawać pieniądze i demoralizować wszystkich twierdzeniem, że pieniądze są do rozdania. Wygląda na osobę, która została ubezwłasnowolniona przez ten rząd. (GW, 1.09.2007)

D. Tusk: Największą winą Kaczyńskich, pomijając ich obsesje i szaleństwa, jest to, że konserwują namiętnie pozostałości socjalizmu. Kaczyńscy żałują, że socjalizmu jest tak mało. (GW, 1.09.2007)

D. Tusk [po ujawnieniu materiałów w sprawie akcji CBA w resorcie rolnictwa]: Upublicznienie szczegółów sprawy potwierdza, iż rząd składał się z ludzi absolutnie nieprzydatnych do ważnych misji państwowych, a sam J. Kaczyński nie ma elementarnych kwalifikacji, aby prowadzić sprawy polskiego państwa. Absolutnie kluczowe w tej sprawie jest wyjaśnienie niejasnej roli prezydenta. (PAP, 2.09.2007)

S. Niesiołowski: To człowiek pełny kompleksów, urazów. Jemu często nienawiść przyćmiewa racjonalne myślenie. Mnie też kiedyś porównywał do J. Urbana. (Rz, 15.09.2007)

R. Sikorski: Premier Kaczyński zapewniał mnie, że Macierewicz będzie szefem Służby Kontrwywiadu Wojskowego tylko przez trzy miesiące. Lekkość, z jaką oznajmił mi później, że w polityce nie wszystkich umów można dotrzymywać, sprawiła na mnie porażające wrażenie. Panie premierze, nie można budować lepszej Polski na podstępie i wiarołomstwie! (GW, 17.09.2007)

S. Niesiołowski: Skandaliczną i kompromitującą jest wypowiedź premiera: „jeśli w wyborach zwycięży przygotowująca się do władzy koalicja LiD i PO, to będzie nowy 13 grudnia 1981 roku”. Mamy premiera paranoika. (Radio Zet, 24.09.2007)Początek formularza

Dół formularza

D. Tusk: Socjalizm był zakłamanym ustrojem, a jedyną rzeczą, która dla ludzi Sierpnia miała wagę, to tęsknota za prawdą. Dzisiaj rządzący mówią z taką samą butą jak wówczas komunistyczni ministrowie. Mówią, że jest świetnie! Kiedy widzę premiera, to jakbym widział J. Urbana w 1981 r. Ten rząd też się sam wyżywi, bo jedyne nakłady, które wzrosły zauważalnie, to nakłady na władzę. Bracia Kaczyńscy zafundowali Polakom najdroższy urząd premiera, prezydenta, najdroższą władzę centralną. Za to płaci emeryt, podatnik, pacjent, lekarz. (GW, 8.10.2007)

J. Pitera: J. Kaczyński osobiście do mnie zadzwonił, żeby powiedzieć, że jeżeli poprę absolutorium dla L. Kaczyńskiego - ponieważ to był jedyny głos, który brakował wówczas - zostanie wycofana apelacja w procesie cywilnym ws. mojego mieszkania. To było bardzo tak ładnie powiedziane: „wiesz Julia, ja nie wiedziałem, myśmy nie wiedzieli, że została apelacja złożona do sądu. Wiesz, my ją oczywiście wycofamy, ale wiesz, no rozumiesz, no musisz poprzeć ”. Propozycję uznałam za niedopuszczalną i od tamtej pory nie rozmawiam z J. Kaczyńskim. (PAP, 17.10.2007)

S. Niesiołowski: Kaczyński dał dowód niesłychanego cynizmu, rozpoczynając wymierzoną w PO wyborczą współpracę z Kwaśniewskim. ( ) Kto wie, może ten sam cynizm zaprowadzi PiS do rzeczywistej koalicji z LiD po wyborach? (Dz, 9.10.2007)

B. Komorowski: Sprowadzić walkę o kierownictwo w państwie do walki o koryto to obraza demokratycznych uczuć naszego narodu. Państwo polskie to nie koryto, panie premierze! (GW, 15.10.2007)

S. Niesiołowski: J. Kaczyński oburzał się na zachowanie publiczności podczas debaty z Tuskiem. Czym innym jest występowanie w towarzystwie własnych klakierów, lizusów, renegatów, fanfar w stylu późnego Gierka, a czym innym realna konfrontacja z przeciwnikiem. Debata Tusk - Kaczyński przejdzie do historii, bo to pierwszy pojedynek, po którym znokautowany, ledwie trzymając się na nogach, ogłasza konferencje prasową i obwieszcza, że wygrał. (GW, 15.09.2007)

PRZEMYSŁAW GOSIEWSKI

D. Tusk: PiS atakuje wszystko, co jest od niego niezależne. Pomysł powołania bankowej komisji śledczej wiąże się z ogólną strategią PiS, walczącego ze środowiskami, które mu się nie podporządkowują. Od wielu tygodni PiS atakuje ze szczególną zaciekłością osoby i instytucje, a także całe sfery życia publicznego, które są od nich niezależne. Nie oceniajmy poszczególnych przypadków z osobna. Jeśli bankami i złotówką zajmą się tacy ludzie jak Gosiewski, to ostrzegam państwa: pilnujcie swoich portfeli. (PAP, 12.03.2006)

D. Tusk: Z wielu powodów, dla których można się upić, nominacja na wicepremiera dla P. Gosiewskiego jest jednym z lepszych. (Dz, 30.04.2007)

Wiesław Wędzonka, radny PO w Radomiu: My po niewielkich inwestycjach moglibyśmy ruszyć, bo mamy na Sadkowie pasy, infrastrukturę lotniskową, a Kielce są w powijakach. Ale dla mnie sprawa jest oczywista. Skoro premier Gosiewski obiecał lotnisko pod Kielcami, to nie ma szans, by nasze powstało. (GW, 22.06.2007)

A. Grad: W PiS odbył się wielki polityczny bój o to, kto będzie rządził zbrojeniówką. Wicepremier P. Gosiewski chciał obsadzić fotel prezesa Bumaru. Wicepremier chce mieć wpływ na zbrojeniówkę, bo większość spółek jest w jego okręgu wyborczym. Ale na razie przegrał z układem Dąbrowski - Glapiński. (GW, 16.07.2007)

D. Tusk: Dosyć elementów socjalistycznych, dosyć rządów wschodnich kacyków, którzy potrafią zablokować pół miasta, rozbijając się rządowymi samochodami [godzinę wcześniej spod siedziby PiS w Kielcach na sygnale wyjechał samochód rządowy z wicepremierem Gosiewskim; przepuszczały go tłoczące się w korku samochody]. Ta władza buduje twierdzę, bo się czegoś boi. Nikomu nie ufa. A to, co dobre, da się budować tylko na zaufaniu. (GW, 11.10.2007)

J. Pitera: Macie tu I sekretarza, który mówi, że dał pieniądze, nawet jak nie dał. Tu wszyscy się go boją. PO się nie boi, to Przemysław Edgar Gosiewski. Jeżeli oni wygrają, to będziecie mieli jeszcze jedną uroczystość - odsłonięcie pomnika I sekretarza - a kto się na niej nie pojawi, będzie musiał opuścić województwo. (GW, 11.10.2007)

K. Grzegorek: P. Gosiewski jest kłamcą, krętaczem i normalnym politycznym chuliganem. Mimo przegranego procesu nadal atakuje moją osobę i manipuluje faktami. Zachowanie wicepremiera absolutnie mnie zaskakuje. Przecież uzasadnienie wyroku sądu w sposób miażdżący rozprawia się z tezami przedstawionymi w jego wypowiedziach. Prawnik powinien się bardziej hamować, a nie posuwać do wypowiadania kolejnych cynicznych pogróżek. ( ) Pan premier blisko współpracował i polecał na prezesa PZU J. Netzla, który ma postawione prokuratorskie zarzuty. (GW, 2.10.07)

ZBIGNIEW ZIOBRO

S. Niesiołowski: [po głosowaniu nad immunitetem M. Ostrowskiej] PO jest za zniesieniem immunitetu, ale przeciw temu, by pan Ziobro przy pomocy prokuratur i swoich służb regulował życie polityczne w Polsce. (RMF FM, 12.04.2007)

J. Pitera: Zarzucam ministrowi sprawiedliwości niedostateczne realizowanie deklarowanych zamierzeń, m.in. brak efektów działania tzw. sądów 24-godz., czy niedotrzymanie deklaracji uzyskania dodatkowych 6 tys. miejsc w więzieniach. Wytykam mu bezduszne, instrumentalne traktowanie obywateli i zatrważającą skłonność do obarczania innych odpowiedzialnością za swoje niedociągnięcia” Minister tworzył konflikt z Trybunałem Konstytucyjnym, Krajową Radą Sądownictwa i całym środowiskiem prawniczym. Zarzucam Z. Ziobrze relatywizm moralny. Minister utrzymywał współpracę z M. Sadowskim, b. ministrem sprawiedliwości, który jeszcze jako sędzia nie był sądzony za spowodowany wypadek samochodowy, bo chronił go immunitet, a także ściągnięcie do ministerstwa A. Kryże, który w PRL skazał W. Ziembińskiego, A. Czumę i B. Komorowskiego za zorganizowaną 11 listopada 1982 r. manifestację patriotyczną, a teraz IPN prowadzi postępowanie wobec Kryżego. (PAP, 20.08.2007)

S. Nowak: Decyzja sądu, że zatrzymania J. Kaczmarka nie było uzasadnione, oznacza kompromitację ministra sprawiedliwości i jest też dowodem na to, że są jeszcze sądy wolne od Ziobry. To kubeł zimnej głowy na rozpalone głowy w PiS. Najpierw się złapali za własną rękę, czyli Kaczmarka, a potem się przewrócili o własną nogę - to taka ich polityka. Nawet zatrzymać nikogo nie potrafią porządnie - to chyba koronny przykład na nieudolność tej władzy. (PAP, 6.09.2007)

C. Grabarczyk: PO złożyła do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez ministra sprawiedliwości. Z. Ziobro mówił, że po ujawnieniu części dowodów w sprawie J. Kaczmarka przyjdzie czas na ujawnienie kolejnych faktów i dowodów, które będą mówić nie tylko o J. Kaczmarku, ale będą mówić o panu Tusku, o panu Olejniczaku, panu Giertychu i panu Lepperze. Ta wypowiedź może świadczyć o przekroczeniu uprawnień przez Z. Ziobrę. Opinia prawna, jaką dysponuje PO, wskazuje, iż wypowiedź nosiła znamiona przestępstwa nadużycia władzy. Naruszony został art. 231 Kodeksu Karnego, który stanowi, że funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Nie może być tak, żeby prokurator generalny, osoba bardzo potężna w państwie, osoba która nadzoruje całą prokuraturę, osoba, która pełni jednocześnie funkcję ministra sprawiedliwości, wiedzę, którą posiada dzięki piastowanym urzędom, wykorzystywała w walce politycznej. (PAP, 4.09.2007) J. Pitera: Z. Ziobro swoją wypowiedzią nadużył swojej funkcji. Jeśli minister nie pojawi się w poniedziałek na posiedzenie sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, na które był zaproszony, będzie to oznaczało, że się boi. PO przygotowała listę pytań do ministra sprawiedliwości. Dotyczą one niewyjaśnionych przez PiS afer i spraw kryminalnych. Po pierwsze Z. Ziobro powinien odpowiedzieć, dlaczego do dziś nie wznowiono w Sejmie komisji śledczej ds. PKN Orlen. Miało to być zrobione po rozpoczęciu rządów PiS, tymczasem prezydent Kaczyński ujawnia, że o sprawie Orlenu rozmawiał z panem Krauze. Dlaczego prokuratura w Katowicach tak opieszale działa w sprawie A. Sośnierza i fundacji Zamek Chudów. PO chce też wiedzieć, dlaczego marszałek Sejmu do dziś nie poddał pod głosowanie wniosku Platformy o powołanie komisji śledczej w sprawie inwigilacji dziennikarzy w latach 2000-2001 - kiedy ministrem sprawiedliwości był L. Kaczyński. To zaniedbanie doprowadziło do tego, że istnieje podejrzenie, że te same praktyki są stosowane dziś. Czy został uzupełniony wniosek o ekstradycję D. Przywieczerskiego, skazanego w aferze FOZZ? To są tylko małe pytania z całej listy, z której pan minister Ziobro będzie się musiał rozliczyć. C. Grabarczyk: Jeśli Ziobro nie pojawi się na posiedzeniu komisji by wyjaśnić sprawę swoich wypowiedzi, wtedy komisja powiadomi premiera, iż wbrew regułom płynącym z regulaminu Sejmu, minister nie stawił się na zaproszenie komisji. PO zrobi wszystko, aby rozłączyć stanowisko prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości. Stanowiska te muszą być rozłączone. Platforma zrobi wszystko, aby po wyborach cały Sejm poparł tę ideę”. (PAP, 3.09.2007) B. Komorowski: Kierownictwo PO zdecyduje co zrobić z wypowiedzią Z. Ziobry. Będziemy rozważali kroki prawne, ale na zdrowy rozum, Ziobrze bardziej zagraża nie wniosek z powództwa cywilnego, ale proces o ujawnienie tajemnic śledztwa. Wiele wskazuje na to, że to on był źródłem „praprzecieku” [w sprawie akcji CBA w resorcie rolnictwa], który być może dotarł także do Kaczmarka. Ziobro takimi wypowiedziami popełnia ewidentne kiksy i gafy. Gdy rządzą tacy politycy jak obecnie, to trzeba się liczyć z każdą możliwością - także używania tzw. haków” Każdy pseudodowód zgłaszany przez Ziobrę od samego początku będzie jednak niewiarygodny i będzie odbierany jako walka śmiertelnie ranionego układu politycznego o przetrwanie. Haki, publiczne opluwanie opozycji będzie zupełnie nieskuteczne. Jeśli ktoś chce być i sędzią, i prokuratorem we własnej sprawie, to nikogo nie przekona do głosowania na siebie. (PAP, 3.09.2007)

J. Pitera: Okres rządów ministra Ziobry dowiódł jak można podporządkować swoim interesom jedną z najważniejszych dziedzin w państwie jaką jest wymiar sprawiedliwości, który miał budować zaufanie do państwa i władzy publicznej. (PAP, 8.09.2007)

A. Mężydło: Umorzenie śledztwa w sprawie tzw. taśm o. Rydzyka, po dwóch dniach od wizyty Z. Ziobry u o. Rydzyka, kompromituje ministra sprawiedliwości i podważa jego wiarygodność. Nie wiem dlaczego Ziobro się na to zgodził. Mówiłem o tym wcześniej, ale dziennikarze tego nie podjęli, rozmawiałem o tym m.in. z posłem A. Zawiszą, naszą rozmowę słyszeli inni posłowie. To nie jest tak, że dopiero teraz o tym mówię”. (PAP, 19.09.2007)

J. Pitera: Dorobek pana łowczego Ziobry i jego sfory to m.in. sprawa zatrzymania kardiologa ze szpitala MSWiA dr Mirosława G. Splądrowane mieszkanie, wyniesione wszystkie przedmioty, które miały jakąkolwiek wartość, by na zakończenie okazało się, że została butelka wódki i pudełko cygar jako corpus delicti przestępstwa dr G. Aresztowanie b. szefa MSWiA J. Kaczmarka, które sąd uznał za nieuzasadnione, podobnie jak kaucję nałożoną na b. ministra. Rzeczywiście jest tak, jak mówił przewodniczący Tusk, że pan Ziobro nawet nie umie złapać ministra we własnym rządzie. Sprawa nagrywania rozmowy z A. Lepperem: Minister, który nagrywa kogokolwiek, jest rzeczą niebywałą w świecie demokratycznym. Aferę billboardowa: poseł J. Kurski następnego dnia został przesłuchany przez prokuraturę, a minister Z. Ziobro ( ) zademonstrował niszczarkę do papieru, mówiąc, że jeżeli nie ma dokumentów na to przestępstwo, to znaczy, że zostały one zniszczone. Współpracownicy Z. Ziobry: m.in. wiceministra sprawiedliwości A. Kryże, który jako sędzia na początku lat 80. w procesach politycznych sądził działających w opozycji B. Komorowskiego i A. Czumę. Sprawa ekstradycji polonijnego biznesmena E. Mazura to przykład wyjątkowej nieudolności. Minister sprawiedliwości m.in. jeździł w tej sprawie do USA. Sędzia Arlander Keys, który rozpatrywał tę sprawę, stwierdził, że na ponad 12 lat swojej pracy w sądzie po raz pierwszy miał tak nieudaczny wniosek o ekstradycję. Czy pan Ziobro robi nowy wniosek, czy wcale nie ma ochoty, by nastąpiła ekstradycja Edwarda Mazura?. C. Grabarczyk: Zamiast wielkiego łowczego mamy osobę, która ciągle ciężko pracuje, ale w nagonce. Największym grzechem Z. Ziobry były projekty, które zmieniają polski system wymiaru sprawiedliwości, ale w sposób sprzeczny z konstytucją, m.in. zmiany w prawie o ustroju sądów powszechnych, które podważają zasady niezawisłości sędziowskiej i niezależności sądu. Drugi grzech Ziobry, i to bardzo poważny, to upolitycznienie prokuratury, które bardzo jaskrawo było dostrzegalne w większości działań prokuratora generalnego i podległych mu prokuratorów. Według oficjalnych dokumentów resortu sprawiedliwości ponad 40 tys. skazanych osób czeka na wykonanie wyroku. Ponad 40 tys. certyfikowanych przestępców, którzy mają prawomocny, skazujący wyrok na bezwzględną karę pozbawienia wolności chodzi między obywatelami. Jak w takiej sytuacji obywatele mogą czuć się bezpiecznie. Działalność ministra sprawiedliwości była prawie jak sprawiedliwość, a „prawie” robi dużą różnicę. [PO zadała także Ziobrze sześć pytań, na które oczekuje natychmiastowej odpowiedzi. PO chce m.in. wiedzieć, „ile zawiadomień o popełnieniu przestępstwa wpłynęło do wszystkich prokuratur w Polsce” za czasów kadencji Ziobry]. J. Pitera: Pytam ministra, ile z tych zawiadomień dotyczyło działań na szkodę mienia publicznego. Ile dotyczyło działań na szkodę zwykłych ludzi, poszkodowanych przez spółdzielnie mieszkaniowe, deweloperów, przedsiębiorców narażonych na straty przez urzędników. Ile tych spraw zostało podjętych, ile umorzono, ile z nich zakończyło się aktami oskarżenia skierowanymi do sądów?. Jeżeli pan nie udzieli nam odpowiedzi na to pytanie jeszcze dziś, będziemy uważali, że pan kłamie, że pan oszukuje zwykłych ludzi. (PAP, 21.09.2007)

ANNA FOTYGA

D. Tusk: Wszystko na to wskazuje, że ta nominacja - a jest to nominacja koleżanki pana prezydenta Kaczyńskiego jeszcze z gdańskich czasów - jest nominacją, która przesuwa środek ciężkości z gabinetu premiera do Pałacu Prezydenckiego. (PAP, 9.05.2006)

D. Tusk: A. Fotyga jest jednym z najsłabszych ogniw w rządzie. Jej czas się skończył. Do tej pory PO przestrzegała okresu ochronnego dla Fotygi ze względu na negocjacje z Unią. Czarę goryczy przelała jednak jej nieskuteczność na szczycie w Brukseli. „Polityka pani minister jest pozbawiona inicjatywy, wyobraźni i skuteczności, autystyczna, pozbawiona koncepcji, propozycji, inicjatyw, raczej wzmacniająca konflikty niż je rozwiązująca” - napisała PO w uzasadnieniu wniosku o wotum nieufności dla pani minister. Nie został osiągnięty ani jeden z celów wskazanych w expose premiera Kaczyńsk


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum Polityczne Mity i Fakty czyli jak oszukać społeczeństwo. Strona Główna -> PO - nadzieja czy zguba.. Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin